Victoria P.O.V
Obudziłam się dość szybko, spoglądając na zegarek była
równo ósma.
Przeciągnęłam się wzdłuż, łóżka po czym od razu, znalazłam
się w pozycji siedzącej.
Przez chwile zastanowiłam się, patrząc prosto, przez okno,
które widniało blisko, łóżka.
Wstałam, od razu zaścielając łóżko, po czym wzięłam
swoje rzeczy, z torby i udałam się w kierunku łazienki.
**
Przebrałam się w potrzebne rzeczy, przy czym ogarnęłam
się trochę i po kilkunastu minutach, wyszłam z łazienki.
Weszłam do pokoju, włożyłam rzeczy do torby i udałam
się od razu, w kierunku schodów.
Zeszłam z góry, udając się prosto do, niewielkiego salonu.
Rozejrzałam się dookoła, szukając wzrokiem Charliego, lecz
chłopaka nie było.
Nie minęło pięć minut, jak chłopak znalazł się również na dole.
-Jak się spało?-Spytał uśmiechając się.
-Dobrze-Odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
-Nie mogłam długo zasnąć, ale w końcu zasnęłam-Powiedziałam
siadając na sofie.
-Trzeba było do mnie przyjść-Odparł.-Też nie spałem-Dodał, przy
czym usiadł obok mnie.
-Mam nadzieje, że nie będą mnie tu szukać-Westchnęłam, spuszczając
głowę w dół.
-Nie martw się-Powiedział, pocieszającym głosem.
-Choć, Jake wie, gdzie mieszkasz-Powiedziałam.
-Gdy by nawet, to przecież powiem, że cię tu nie ma-Powiedział.
Cały czas widniały mi myśli, bałam się, że mnie znajdą, nie chciałam,
po prostu nie chciałam.
Choć bardzo tęsknie, lecz nie mogę.
-Zrobię coś na, śniadanie-Powiedział, z uśmiechem.
-Pomogę ci-Odparłam.
**
Justin P.O.V
Nie spałem, całą noc nie spałem, błądziłem myślami o Victorii, gdzie jest,
gdzie się znajduje.
Leżałem na łóżku, ręce miałem za głową i gapiłem się w sufit.
Jake siedział na fotelu, który stał na końcu mojego pokoju, jak widać
było też nie spał i także myślał.
Nie spodziewanie, do pokoju wszedł Cody, który na nasz widok
był nieco zdziwiony.
-Wy tutaj?-Powiedział ze zdziwieniem.
-Jak widzisz-Burknąłem.
-Nie słyszałem jak wchodziliście-Odparł blondyn.
-To nagłe-Odparłem.
-W ogóle, gdzie Victoria?-Spytał.
-No właśnie, gdzie-Odpowiedziałem, sam nie wiedząc, gdzie się podziewa
dziewczyna.
-Uciekła?-Spytał.
Nic nie odpowiedziałem, wiadomo jaka odpowiedź padłaby z moich ust.
-Czyli tak-Powiedział.
-Znajdę ją-Powiedziałem, po czym wstałem z łóżka.
-Dokąd idziesz?-Spytał Cody.
Lecz chłopak odpowiedzi nie usłyszał.
Wyszedłem z pokoju, nerwy zataczały mnie co raz bardziej, kręciłem się
z kuchni do pokoju, myśląc.
Oparłem się rękoma o stół, zacisnąłem pięści, jak i również zęby.
Po chwili, mocnym zamachem przewróciłem stojący, wazon, który znajdował
się na stole, rozbił się na kilkanaście, drobniutkich kawałków.
-Co ty wyprawiasz?-Spytał podniesionym głosem, Cody.
-Nie interesuj się-Burknąłem pod nosem.
-Chcesz dom zdemolować?!-Wrzasnął.
-Zamknij się!-Syknąłem, odwracając się napięcie w kierunku, chłopaka.
-Uspokój się-Powiedział.
-Nie mów mi, co mam robić!-Wrzasnąłem, waląc pięścią w ścianę.
**
Usiadłem na sofę, chowając głowę w swoich rękach.
Nie umiem panować nad sobą, nie potrafię, nawet wygrać ze sobą.
-Już okej?-Spytał Cody, siadając obok mnie.
-Nie jest, okej-Powiedziałem.
-Znajdziesz ją-Odparł.
-Wiem-Rzuciłem.
Bez zastanowienia, wstałem i nerwowo udałem się w kierunku wyjścia.
Wyszedłem na zewnątrz, od razu pokierowałem się do swojego auta.
Otworzyłem drzwi od samochodu i bez zastanowienia wsiadłem
do niego.
Odpaliłem auto i ruszyłem.
Jeździłem po całym mieście, błądząc wszędzie i rozglądając się wszędzie.
Nigdzie, ani śladu dziewczyny, to już kolejny raz kiedy uciekła.
Zaparkowałem samochód, niedaleko klubu nocnego.
cały czas próbowałem, skontaktować się z Victorią, ale nic z tego
to samo.
Wyszedłem z auta, kierując się do klubu, gdzie zawsze z moim bratem przyjeżdżałem.
Wszedłem do środka, idąc prosto na lewo.
-Bieber?-Spytał znajomy mi głos.
-Mike, cześć-Rzuciłem, witając się z dobrze znaną mi, osobą.
-Słuchaj daj mi coś, mocnego-Powiedziałem.
-O tej porze?-Spytał.-Nie za wcześnie?-Dodał.
-Nie-Rzuciłem.
-Dobra choć-Powiedział chłopak, po czym od razu podążyłem za nim.
Weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia, pokierowałem się na wygodny
fotel, przy czym rozłożyłem się na nim.
-Widzę, że przybity jesteś, stary-Powiedział, wyciągając wódkę i dwie szklanki.
-Daj spokój-Odparłem, przecierając ręką swoje czoło.
-Więc?-Spytał.
-Co?-Spytałem nie wiedząc, o co właściwie mu chodzi.
-Pytam co jest-Powiedział.
-Muszę znaleźć, moją dziewczynę-Powiedziałem.
-Jeszcze, trzymasz tą swoją dupę?-zachichotał.
-Nie nazywaj jej tak!-Syknąłem.
-Ej spoko, tylko mówię-Powiedział.-Trzymaj, to się wyluzujesz-Dodał
kładąc przede mną, szklankę.
-Dzięki-Rzuciłem, od razu sięgając po szklankę.
-Może coś, mocniejszego?-Spytał.
-Dawaj-Odparłem.-Do wódki, zawsze się przyda-Dodałem.
-Trzymaj-Powiedział, po czym podał biały proszek, w worku.
Sam nie wiem czemu tu przyszedłem, czemu właściwie nie szukam Victorii.
Muszę odreagować, codzienne ćpanie, jest dla mnie życiem, ale tak samo
nie potrafię, żyć bez Victorii.
Po chwili, spojrzałem na woreczek, w której znajdował się biały proszek, ścisnąłem
go mocno w rękach i rozsypałem, na blat stołu.
Nie minęła minuta, jak nachyliłem się nad rozsypanymi prochami i wiadomo, wciągnąłem.
**
Victoria P.O.V
Siedziałam na sofie, spoglądając co chwilę na okno, nie wiem sama,
ale bardzo się bałam, może nie powinnam uciekać, boże co ja mówię?
Oczywiście, że powinnam.
Sama nie wiem, właściwie czego chciałam, ale źle nie zrobiłam.
Nie miałam nawet zamiaru włączać, telefonu.
-Powiedz mi co chcesz, zrobić?-Spytał Charlie.
-Chyba, powinnam rozstać się z Justinem-Powiedziałam z trudem,
choć bardzo go kochałam, nie mogę z nim być.
-Dobrze zrobisz-Odparł.
-Ciężko mi z tym, ale muszę-Odparłam, a mój głos drżał.
Nie wytrzymałam, po prostu z moich powiek zaczęły lecieć
łzy.
-Spokojnie-Powiedział chłopak, po czym objął mnie jedną ręką.
-To jest wszystko takie, chore-Powiedziałam, już przez łzy.
-Taki przypadek, owszem-Powiedział.-Będzie dobrze-Dodał.
-Nie będzie-Powiedziałam, przecierając jedną ręką swoje łzy.
-Co z Jake'm?-Spytał, na co ja sama powinnam siebie, się spytać
co właściwie, z nim.
-Od dziecka traktuje go jak, brata-Mówiłam.-Lecz to co jest między
nim, a mną, jest również silne-Dodałam.
-Kochasz ich dwóch, prawda?-Spytał.
-To jest dziwne, wiem, ale sama nie wiem jak, mam to nazwać-Powiedziałam.
-Po prostu kochasz, dwóch facetów-Powiedział.-Rozumiem-Dodał.
-Powinnam się, prędzej zastrzelić-Powiedziałam, kręcąc głową.
-Przestań-Odparł.-Zrobisz jak uważasz, ale jeśli chodzi o nich, powinnaś
z nimi skończyć-Dodał.
-Masz racje-Odparłam.-Lecz nie umiem, tak po prostu ich zostawić, z resztą
Justin nie pozwoliłby mi na odejście, a kto wie co teraz robi-Dodałam.
-Pomogę ci spokojnie-Powiedział, pocieszając mnie.
-Nie, ja nie chcę cię w to mieszać, Charlie-Powiedziałam.
Nie chciałam mieszać w to chłopaka, jeszcze jemu mogło by się coś stać, nigdy
bym sobie tego nie wybaczyła.
-Ale chce ci pomóc-Odparł.-Nic dziwnego, że wszystkich facetów, pociągasz-Dodał.
-Przestań-Powiedziałam.
-Mówię jak jest, nawet twój brat, w sumie, który nie jest twoim bratem, jest zakochany
w tobie-Powiedział.
-To jest okropne, co się dzieje-Powiedziałam i od razu wstałam z kanapy.
-Musisz, coś zrobić-Powiedział.
-Wiem-Powiedziałam stanowczo, podchodząc do okna.
Nie sądziłam, że może coś takiego mi się przydarzyć, że dwóch tak ważnych
mi chłopaków, kochają mnie jednocześnie.
Możecie pomyśleć, że jestem jakąś wariatką, ale nie potrafię tak po prostu
rozstać się z nimi, choć powinnam..
To nie jest łatwe, to jest cholernie trudne, po za tym darzę ich tym, samym.
Nie myślę, już normalnie, z resztą ja sama zachowuje się jak ostatnia, suka.
Gdyby było to wszystko inaczej, gdyby Justin mnie tak nie krzywdził
swoim podejściem, swoim zachowaniem.
Gdyby Jake, nigdy mnie, nie pokochał, gdyby tylko kochał jak siostrę.
Nie to się dzieje na prawdę, obaj są..
**
Wspomnienie.
Chłopak przykuł mnie do ściany, po czym mocno naparł się na mnie.
-Jake..-Wyszeptałam.
-Nic nie mów, pozwól mi-Powiedział, przy czym przejechał opuszkami
palców, po moim policzku.
Spojrzałam w jego brązowe, oczy od razu mój oddech przyśpieszył, a serce
waliło mi jak opętane.
Szatyn bez zastanowienia, delikatnie musnął moje usta, przy czym ja bez
zastanowienia, odwzajemniłam.
**
-Justin..-Szepnęłam, przy czym chłopak od razu złapał mnie za nadgarstek.
-Kocham cię-Szepnął, po czym delikatnie przechylił swoją głowę i przybliżył
się blisko ku mojej szyi, gdzie złożył delikatny pocałunek, na niej.
-Ja ciebie też-Wyszeptałam.
Chłopak, po chwili spojrzał w moje oczy i od razu, bez zastanowienia,
głaskał swoją dłonią, mój policzek.
Nie minęła sekunda, jak Justin oblizał wargi i delikatnie musnął moje usta.
**
Otworzyłam oczy, przez chwile obaj, dosłownie obaj stanęli mi przed
oczami.
Cały czas tkwią mi w myślach, nie wychodzą, nawet pojawiają się w moich
snach.
Boże, dlaczego to jest tak wszystko skomplikowane? Dlaczego nie umiem sobie
z tym poradzić?
-Wszystko gra?-Spytał Charlie.-Wyglądałaś jakbyś, była w jakimś amoku-Dodał.
-Tak. A raczej nie-Powiedziałam.-Wiesz pójdę się położyć, głowa mnie coś
rozbolała-Dodałam.
-Dobrze-Powiedział brunet.
Na co ja tylko, blado się uśmiechnęłam, po czym udałam się na górę.
**
Justin P.O.V
Miałem już nieźle wlane w siebie, ale umaiłem panować nad tym, akurat
nad tym tak.
Wyciągnąłem swojego, i'phone'a, po czym wybrałem numer do Victorii.
-Kurwa!-Wrzasnąłem.
Nic, nadal wyłączony.
Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, gdzie widniało zdjęcie szatynki.
-Gdzie, jesteś skarbie..-Wyszeptałem, wijąc się z myślami.-Bardzo
cię kocham-Dodałem.
Chciałem, żeby była blisko mnie, kolejny raz już uciekła, znów z mojego
powodu, lecz teraz nie wiem, dlaczego..
Nie minęło, pięć minut jak Jake i Cody, znaleźli się w klubie, również
tam, gdzie ja.
-Po co wy tu?-Spytałem, od razu patrząc na chłopaków.
-Szukaliśmy cię-Powiedział blondyn.
-Nie trzeba było-Odparłem.
-Słuchaj, wiem gdzie może być Victoria-Powiedział Jake.
-Ty wszystko wiesz-Odparłem.-Mów-Dodałem.
-Albo u swojej, przyjaciółki, albo u Charliego-Powiedział szatyn.
-U tego skurwysyna?-Spytałem, a mój głos od razu podniósł się.
-Nie wątpię-Odparł.
-Idziemy-Powiedziałem, po czym wstałem i nerwowo wyszedłem
na zewnątrz klubu.
-Ja prowadzę-Powiedział Cody, przy czym zabrał mi kluczyki.
-Poradziłbym sobie-Odparłem.
-Nie Justin, jesteś już nieźle nadziany, a psów dziś pełno-Odparł.-A teraz
wsiadajcie-Dodał.
Spojrzałem na chłopaka, przy czym wsiadłem do przodu.
Wyciągnąłem z kieszeni, zapalniczkę i fajki, po czym odpaliłem i
zaciągnąłem się.
-Jezu, ty jesteś kompletnie pijany-Powiedział Cody.
-Jedź, a nie pierdolisz-Odparłem, wypuszczając dym.
**
Dotarliśmy pod dom, przyjaciółki Victorii.
Rudowłosa, akurat była na dworze, więc bez zastanowienia,
wysiadłem z auta i udałem się w kierunku dziewczyny.
Jake i Cody również, podążyli za mną.
-Cześć-Rzuciłem krótko, na co dziewczyna momentalnie
odwróciła się w naszą stronę.
-Hej-Powiedziała ze zdziwieniem.
-Jest u ciebie, Victoria?-Spytałem.
-Nie ma-Powiedziała,
-Słuchaj, kochanie nie umiesz kłamać-Powiedziałem podniesionym
głosem.
-Mówię jak jest-Powiedziała.
-Justin, przestań idź do auta-Powiedział Jake.
Spojrzałem na szatyna, chwilę się zastanawiając odszedłem z powrotem,
w kierunku auta.
**
Minęło piętnaście minut jak, chłopaki wrócili z powrotem do samochodu.
-Tutaj jej nie ma-Powiedział, blondyn wsiadając do pojazdu.
Ja natomiast tylko, cicho westchnąłem po czym, przetarłem ręką swoje czoło.
-Jedź-Powiedziałem.
-Jedziemy do Charliego-Odparł Jake.
Zrobiliśmy tak jak, powiedział szatyn, pojechaliśmy do domu
Charliego.
Znaleźliśmy się przed domem chłopaka, maiłem nadzieje tylko, że ona tam
jest i, że wróci razem ze mną.
-Ty może lepiej zostań, Justin-Powiedział Cody.
-Nie. Też idę-Powiedziałem, przy czym otworzyłem drzwi i wyszedłem.
Udałem się w kierunku drzwi, od razu pukając.
Nikt nie otwierał, lecz światło w oknie się paliło.
-Nie ruszę się stąd-Powiedziałem, opierając się o ścianę.-Poczekamy-Dodałem.
**
(CZYTASZ-KOMENTUJESZ)
Witajcie kochani i oto nowy rozdział.
Jak wam się podoba?
Przypominam o nowym blogu i was zapraszam.
więc do nn, trzymajcie się.
http://www-love-is-gangsters-for-you.blogspot.com/
Genialne! Nie mogę się już doczekać rozdziału 46!! pozdrawiam i powodzenia w dalszym tworzeniu!! <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam twojego bloga!!!!!!!!!! �� czekam juz na nastepny rozdzial, niech sie szybko pojawi!
OdpowiedzUsuńDodaj nastepny jak najszybciej proszeee
OdpowiedzUsuńNie moge sie juz doczekac, uwielbiam twojego bloga!♥♥
Niesamowite opowiadanie, najlepsze jakie czytałam!!
OdpowiedzUsuńBłagam Cię nie kończ tego zbyt szybko bo nie wiem co ja ze sobą zrobię!!! <3 Kocham najmocniej!!!
No nie! Musiał ją tak szybko znaleźć? Super rozdział.
OdpowiedzUsuń