poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 31

Victoria P.O.V




Wyszłam z łazienki, poczułam idealną ulgę.
Właśnie tego mi było trzeba, spędziłam tam dzień, ale
tak jakby minęło kilka lat.
Poszłam z powrotem na kanapę chłopaka, który siedział
również na niej.
-Lepiej?-Spytał uśmiechając się.
-Tak od razu-Odpowiedziałam siadając.
-Pewnie jesteś zmęczona-Powiedział.
-Trochę, zaraz pójdę się położyć-Odparłam.
-Jutro lepiej zadzwoń do cioci i powiedz, ze jesteś u mnie-Powiedział.
-Na pewno będę musiała, ale mój brat Jake powiedział że jestem z nim
i nie ma się czym martwić-Powiedziałam.
-Oni cię porwali?-Spytał ze zdziwieniem.
-Można tak powiedzieć-Odpowiedziałam.
-Chyba raczej powinnaś rozstać się z tym chłopakiem-Odparł.
-Uwierz, nie wiesz do czego zdolny on jest, nie mogę od niego
tak po prostu odejść, kocham go-Powiedziałam.
-Ja rozumiem, ale takie traktowanie, a w szczególności krzywda
taka jak on ci zrobił, to już na prawdę jest chore-Powiedział.
-Wiem, ciągle o tym wszystkim myślę-Westchnęłam.
-Zdążyłem go poznać i już go nie lubię-Powiedział.
-Jest zazdrosny-Powiedziałam-Ale nie sądziłam, że tak bardzo-dodałam.
-Tak to widać, powinnaś się od niego uwolnić-Powiedział stanowczo
blondyn, po czym wstał idąc od razu do kuchni.
-Nie potrafię, tak po prostu go zostawić-Powiedziałam, a mój głos brzmiał
jakbym miała zacząć płakać.
-Raczej musisz-Odparł.
-Gdybym odeszła, raz próbowałam-Mówiłam.-To by nie odpuścił-Dodałam.
-Mogę sam ci w tym pomóc-Powiedział.
-Nie, nie chce cię w to mieszać-Odparłam kręcąc głową.
-Nie masz, po prostu pomogę ci-Powiedział uśmiechając się.
-Lepiej nie-Powiedziałam.
Wiedziałam dobrze jaki Justin jest, jaki potrafi być okropny w stosunku
do ludzi. Nie chcę mieszać w to Matta, lubię go i na pewno bym
nie chciała, żeby jakakolwiek krzywda mu się stała.
-Dobra pójdę się już położyć, dobranoc Matt-Powiedziałam przy tym
ziewając.
-Okej pokażę ci gdzie będziesz spała-Powiedział, po czym wstał
z kanapy kierując się do innego pokoju.
Ja od razy, bez zastanowienia poszłam za chłopakiem.
-Tutaj-Powiedział zapalając światło.
-Dobrze, więc dobranoc-Odparłam lekko się uśmiechając.
-Dobranoc, jakbyś czego potrzebowała to wołaj-Odparł wychodząc i
zamykając za sobą drzwi.
Rozglądnęłam się przez chwilę po małym pokoiku, w którym miałam
spać, od razy bez zastanowienia położyłam się na łóżku, po czym
przykryłam się leciutką kołdrą.
Długą jeszcze myślałam, gdzie on teraz jest, gdzie mnie szuka.
Nie wiem, lecz na razie na pewno nie chcę go widzieć.


**



Justin P.O.V



Miałem jej twarz przed sobą, zamknięte oczy i obraz jej postaci.
Chciałem dotknąć tej delikatnej, gładkiej skóry, lecz nie...
Zniknęła.
-Justin?-Spytał jakiś głos.-Justin?-Spytał ponownie, a ja momentalnie
otworzyłem oczy, od razu wracając na ziemie.
-Co, co?-Odparłem, Spojrzawszy na postać. To był Cody.
-Od pięciu minut cię wołam, a ty nic-Odparł blondyn, patrząc
na mnie dziwnym wzrokiem.
-Nie słuchałem, sorry-Powiedziałem, patrząc na cało kształtny
księżyc.
-Jasne-Burknął.-Nie ma co czekać, chodźmy spać-Dodał.
-Idź, ja poczekam-Powiedziałem.
-Gdzie o tej porze, by chodziła sama. Po za tym i tak pewnie, gdzieś
śpi-Powiedział, próbując mnie przekonać.-Chociaż wejdź do auta i
poczekaj-Dodał.
-Nie-Rzuciłem krótko.
-Dobra jak chcesz, stercz sobie tu-Powiedział machając ręką, po czym
poszedł do auta.
Po jakiś dwudziestu minutach, poszedłem do auta lekko zatrzaskując za sobą
drzwi. Jake i Justin już zasnęli, a ja nie czekałem aż nadejdzie, może jednak
przyjdzie do tej ciotki, bo gdzie by indziej mogła iść.
Tak cholernie chciało mi się spać, lecz nie chciałem zasnąć. Czekał wciąż
czekałem na nią.
-Nie śpisz?-Spytał zachrypnięty głos, Jake'a.
-Jak widzisz-Burknąłem.
-Prześpij się, ja popatrzę i tak spać nie mogę-Powiedział szatyn, po czym
znalazł się w pozycji siedzącej.
-Dobra-Westchnąłem.
Położyłem głowę na zagłówku i po chwili bez zastanowienia, zasnąłem.
Tak tęsknię za nią, chciałbym aby była bezpieczna.
Zacząłem żałować tego co zrobiłem, było by inaczej wszystko, ale nie
zrobiłem to, jej tą krzywdę.
Chciałbym tylko wiedzieć czy nic jej nie jest, że jest bezpieczna.
Co ja pieprze? Przecież jest bezpieczna, na pewno. Nie dopuszczam
do siebie, żadnych złych myśli. Bieber ogarnij się!
-Ej Justin obudź się-Szturchnął i powiedział, Cody budząc mnie, a na mnie
dosłownie zaczęły padać, promienie mocnego słońca.
Podniosłem głowę, mrużąc przy tym oczy. Po czym przeciągnąłem się,
ziewając i otworzyłem swoje powieki.
-Tak mi noc szybko zleciała-Powiedziałem.
-Było gdzieś po pierwszej, jak poszliśmy spać-Odparł Cody.
-Daj mi szlugę-Rzuciłem wyciągając do chłopaka, rękę.
-Trzymaj-Powiedział chłopak, dając mi do ręki papierosa.
Wyszedłem z auta, trzymając fajkę w ustach, po chwili wyciągnąłem
zapalniczkę z kieszeni i odpaliłem papierosa, przy tym delikatnie się
zaciągając.
Jake stał oparty o auto, patrząc na dom swojej ciotki.
Podszedłem do chłopaka, po czym złapałem go delikatnie za ramie.
Chłopak momentalnie odwrócił się w moją stronę patrząc na mnie.
-Wybacz stary-Powiedziałem.
-Zapomnijmy-Kiwnął głową, po czym przybił mi piątkę.
Nigdy jeszcze nikogo nie przepraszałem, nigdy tego nie robiłem,
zawsze to mnie ludzie przepraszali, a teraz to ja muszę przepraszać i
dobrze. Nie mam zamiaru kłócić  i toczyć wojnę z Jake'm, po prostu
był dla mnie wrogie z początku, chciałem go zabić.
Lecz teraz nie, teraz coś mnie ruszyło i zaczyna mi po prostu, zależeć.
Boże co ja gadam?
-Daliśmy sobie po razie i wystarczy-Powiedział po chwili.
-Taa-Rzuciłem.
-Nie rób jej więcej krzywdy-Powiedział.
-Nie chcę dla niej krzywdy-Odparłem opierając się o maskę samochodu.
-Ale..-Powiedział, lecz nie dałem mu skończyć. Wiem co chciał powiedzieć,
ale już nie chciałem słuchać tego, po prostu nie chciałem.
-Wiem Jake, błąd-Westchnąłem spuszczając głowę w dół.
-No właśnie-Powiedział.-Więc gdzie jedziemy teraz?-Spytał.
-Szukać, ona musi być nie daleko-Odparłem.
-Albo jest w drodze, do Nowego Jorku-Powiedział szatyn.
-Może nie-Odparłem.
-Chociaż zobaczymy, jak mama nie zadzwoni, to znaczy że jest
jeszcze tu-Powiedział, spojrzawszy na telefon.
-Wolałbym żeby była-Powiedziałem.

**



Victoria P.O.V



Obudziłam się dość szybko, od razu znalazłam się w pozycji
siedzącej.
Wstałam nie co się ogarniając, ubrałam na sobie rzeczy chłopaka,
który wczoraj mi dał.
Wyszłam z pokoju od razu idąc do łazienki, zauważyłam że nie ma
Matta.
Weszłam do łazienki, po czym zaczęłam obmywać swoją, zaspaną
twarz. Wyszłam z łazienki, po czym usiadłam na kanapie.
Po dosłownie pięciu minutach, chłopak przyszedł. Najwyraźniej
był na zakupach, bo widać było że miał przy sobie, białą, dużą torbę.
-Jak się spało?-Spytał kładąc na blat, zakupy.
-A dzięki dobrze-Powiedziałam.-Czekaj pomogę ci-Dodałam,
wstając z kanapy.
-Zrobimy coś na śniadanie-Powiedział wyciągając, z torby jedzenie.
-Okej-Powiedziałam.
Przygotowaliśmy oboje z Mattem śniadanie, po czym usiedliśmy do
stołu.
-Więc smacznego-Pożyczył.
-Dzięki wzajemnie-Odwzajemniłam od razu gest.
Kończąc jeść, posprzątałam talerze odłożywszy do zmywarki.
-Wyjdźmy gdzieś dzisiaj-Powiedział.-Pokaże ci więcej fajnych
miejsc-Dodał.
-Gdzie?-Spytałam z uśmiechem na twarzy.
-A zobaczysz-Powiedział uśmiechając się.
-Okej, ale chyba nie pójdę w takich dresach-Odparłam.
-Spoko mam jeszcze rzeczy, mojej byłej dziewczyny-Odparł, po
czym wstał podchodząc od razu do szuflady.
-Jesteś pewny że powinnam je włożyć?-Spytałam nie pewnie.
-Tak, spoko-Powiedział.-Trzymaj-Dodał podając mi.
-Dobrze, dzięki-Odparłam.
-Więc się przebierz i wychodzimy-Powiedział.
-Okej, daj mi Piętnaście minut-Powiedziałam, po czym poszłam
do pokoju się przebrać.
-Nie ma sprawy-Rzucił.
Weszłam do pokoju, zdjęłam z siebie bluzkę chłopaka i dresy,
po chwili zakładając na siebie, niebieską bluzkę na ramiączka i
czarne rurki.
Wyszłam z pokoju i od razu przykułam uwagę chłopaka.
-Wyglądasz świetnie-Powiedział podekscytowany.
-Dziękuję-Powiedziałam, przygryzając dolną wargę.
-Więc idziemy-Odparł.
-Tak chodźmy-Powiedziałam.
Wyszliśmy z chłopakiem na zewnątrz, od razu idąc w kierunku miasteczka.
Rozglądnęłam się tylko w koło siebie, czy nie ma w pobliżu Justina.
Szczerze wam mówiąc, bałam się że mógłby zaraz wyskoczyć i zacząć
się rzucać.
Nie chciałabym tego, ale on nie wie gdzie jestem. Mogę przysiąc, że na
pewno mnie szuka, wszędzie i nie odpuści.
Owszem tęsknię za nim, nie wiem sama dlaczego mnie tak do niego ciągnie,
pomimo to co mi zrobił. Nie chcę do tego już wracać.
Szliśmy z Mattem dobrą godzinę, pokazał mi na prawdę wspaniałe miejsca.
Poszliśmy więc teraz do pobliskiego parku, usiąść gdzieś na ławkę.
-Więc jak ci się miasteczko podoba?-Spytał siadając na ławce.
-Jest wspaniałe-Powiedziałam.
-Przynajmniej nie myślałaś o nim-Odparł.
-No tak-Powiedziałam, a na mojej twarzy od razu pojawił się smutek.
-Wybacz, nie chciałem-Odparł, po czym położył jedną rękę na moje udo.
Spojrzałam od razu na jego rękę, po chwili od razu lekko spychając ja
z siebie.
-Nie szkodzi-Powiedziałam nie pewnie.
-Na prawdę przepraszam, nie chciałem o nim wspomnieć-Powiedział
tłumacząc się.
-Spokojnie-Odparłam.-Jest okej-Dodałam.

**



Justin P.O.V




Wsiedliśmy z chłopakami do auta, po czym od razu wyruszyliśmy.
-Jedź do miasteczka-Powiedział Jake.
-Myślisz że tam, właśnie jest?-Spytałem.
-Możliwe-Odparł.
Bez zastanowienia pojechaliśmy do bliskiego miasteczka, które
znajdowało się blisko Hardford.
Po kilkunastu minutach, znaleźliśmy się w miasteczku, nie było
ono duże, ale żeby znaleźć jedną dziewczynę, to trzeba było by
co najmniej całego dnia, na odnalezienie.
-Zaparkuj gdzieś na chodniku-Powiedział szatyn, wskazując palcem
na chodnik.
-Znów się rozdzielimy?-Spytał Cody.
-Na razie idziemy razem-Powiedziałem parkując, na chodniku.
Wysiedliśmy z auta idąc od razu na drugą stronę, po czym rozglądaliśmy
się w koło siebie.
Po pół godzinie szukania, nie było ani śladu dziewczyny, z resztą wcale się nie
dziwiłem. Od razu nie znajdziemy jej tak szybko.
-Chodźcie do tego parku, jeszcze-Powiedział Jake.
Bez zastanowienia poszliśmy w kierunku parku, gdy weszliśmy robiliśmy to
samo co zwykle, rozglądaliśmy się.
Po czym zamurowało mnie, stałem wryty jak słup i patrzyłem w jeden punkt.
-Bieber?-Spytał Jake, podbiegając do mnie.
Dosłownie zaczęło się we mnie, wszystko gotować, ciśnienie mi od razu
skoczyło do góry, zacisnąłem żeby, jak i również pięści.
Victoria siedziała na ławce, z tym typem co był wtedy z nią.
Bez zastanowienia zacząłem iść na pięcie, lecz Jake z Codym
zatrzymali mnie.
-Stój!-Syknął Cody trzymając mnie mocno, za kurtkę.
-Puszczaj!-Syknąłem próbując się wyrwać.
-Nie idź, nie teraz-Powiedział Jake.
-Zabije go!-Syknąłem.
-Przestań, uspokój się-Powiedział raz jeszcze szatyn.
-Nic nie robią-Odparł Cody.-Pójdziemy za nimi-Dodał.
Myślałem że mnie szlag trafi, mógłbym rozwalić ryj temu typkowi.
Widziałem jak na jej twarzy widniał uśmiech, szczęście.
A ja, moja cholerna, pieprzona zazdrość!
Przysięgam, że zabije gnojka.
Po chwili zobaczyliśmy, ze Victoria razem z tym kolesiem idą
w kierunku miasta, a my z daleka również zaczęliśmy iść za nimi.
-Rozpierdolę mu tą twarz!-Wrzasnąłem idąc.
-Spokojnie, Justin-Powiedział.
-Widzę, że jest szczęśliwa. Ciekawe czy już pieprzyła się z nim-Powiedziałem
trochę uspakajając się.
-Cicho bądź już-Odparł Jake.
Po piętnastu minutach drogi, dziewczyna razem z chłopakiem weszli do jakiegoś
bloku.
-Myślisz że tu noc spędziła?-Spytał Cody.
-Raczej tak-Powiedziałem.
-Czekajcie tu, ja pójdę sprawdzić gdzie dokładnie jest-Powiedział Jake, po
chwili wchodząc do klatki.
-Długo go nie ma-Odparł.
-Spokojnie, poradzi sobie-Powiedziałem wyglądając, za chłopakiem.
Po chwili chłopak wyszedł z klatki schodowej idąc w naszą stronę.
-I co?-Spytałem nerwowo.
-Jest z nim w środku-Odparł szatyn.
-Więc nie ma na co czekać-Odparłem.
-Poczekamy, do wieczora Justin-Powiedział Jake.
Dobrze że się znalazła, ze nic jej nie jest. Ale najbardziej wkurzyło mnie
to, że to u niego właśnie się znalazła.
Byłem cholernie zazdrosny, miałem ochotę iść tam i roztrzaskać go,
lecz jeszcze poczekam. Poczekam na odpowiedni moment, poczekam...


**









Witajcie kochanie, wybaczcie że taki krótki rozdział, ale
nie miałam zbytnio czasu.
Jak wam się podoba? Dziękuję wam za wszystko, więc do
nn, kocham was.

<<ASK>>

TRAILER

20 komentarzy:

  1. świetny rozdział!!!! KOCHAM KOCHAM KOCHAM ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny <3
    Mam tylko nadzieje, choc mu sie to nie należy, ale ze jakoś sie pogodzą i bardzo jestem ciekawa co bedzie dalej :) <3
    Czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham Cię ideałko i to opowiadanie! Nie mozesz tego skonczysz bo umre :(
    jak to czytam to w brzuchu takie jhgfvbnjuytgfvbn
    jestes po prostu GENIALNA! :) i nie mow inaczej, wiem lepiej!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. proszę kontynuuj pisanie, wychodzi Ci to świetnie, a ta historia jest przecudowna! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham to opowiadanie♥
    czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy bedzie nastepny ? Juz nie moge sie doczekac ^^ :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Coraz ciekawiej

    OdpowiedzUsuń
  8. aaa kocham twoje ff serio! aktualnie jest moim ulubionym ❤ hsfcxjspjs kocham! czekam na nowy ❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny jak zawsze !! Czekam na następny z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem czy dam rade wytrzymac do kolejnego hsjsjsjsjbaa genialny

    OdpowiedzUsuń
  11. nie mogę sie doczekać kolejnego!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział i Wgl cały blog :) mogłabyś mnie informować czy coś ? / @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział i Wgl cały blog :) mogłabyś mnie informować czy coś ? / @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział i Wgl cały blog :) mogłabyś mnie informować czy coś ? / @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń