środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 32

Victoria P.O.V




Wróciliśmy oboje z Mattem, już do domu.
Po czym usiadłam na kanapie, od razu się na niej rozkładając.
-Mam nadzieje, że ci się podobało?-Spytał Matt, bez zastanowienia
siadając tuż obok, mnie.
-Jasne-Rzuciłam z uśmiechem, na twarzy.
-Ah jakoś szybko, ten dzień zleciał-Westchnął.
-Masz racje, ale dobrze się bawiłam-Powiedziałam.
-Ja też-Odparł.
-Zrobię coś do jedzenia-Powiedział, po czym wstał idąc
w kierunku kuchni.
-A mogę ci pomóc?-Spytałam.
-A proszę cię bardzo-wyszczerzył.
Bez zastanowienia wstałam, od razu idąc do kuchni.
-Wiec powiedz, za co się mam brać?-Spytałam.
-Krój, królewno-Powiedział, po czym podał mi ogórki.
-Się robi-Odparłam od razu krojąc ogórki.
Po dwudziestu minutach, przygotowań do kolacji, od razu
usiedliśmy do stołu.
-Jedzmy-Powiedział, zabierając się za jedzenie.
Ja natomiast uśmiechnęłam się, po czym wzięłam się również
za jedzenie.
Kończąc jeść, posprzątałam wszystkie naczynia i włożyłem je
do zmywarki.
-Chcesz czegoś mocniejszego?-Spytał podchodząc do barku i wyciągając
butelkę wódki.
-Sama nie wiem-Powiedziałam pesząc się.
-No dawaj. Nie nalegam, ale możesz przecież-Powiedział, machając  w moim
kierunku butelką.
-Ale tak troszkę-Powiedziałam uśmiechając się.
-Nie ma sprawy-Odparł od razu idąc, po kieliszki.
Chłopak nalał wódki do kieliszków, po czym wziął ze sobą szklanki
z za pitką.
-Trzymaj-Powiedział podając mi kieliszek i szklankę soku.
-Dzięki-Rzuciłam biorąc od chłopaka.
-Bez tego się nie obejdzie-Powiedział, po czym przybliżył kieliszek
blisko swoich ust i zrobił duży łyk.
Ja chwilę się zastanowiłam, spojrzałam na kieliszek. Do słownie przypomniała
mi się sytuacja, która nie była dla mnie zapomnieniem.
Jake, mój własny brat, który wsypał mi coś do napoju i ten moment..
Boże, o czym ja mówię, Victoria pij.
Po chwili nie pewnie przechyliłam swój kieliszek, po czym przełknęłam gorzki
smak. Od razu na mojej twarzy pojawiło się skwaszenie, tak dobrze nazwane
,,Skwaszenie''
Szybkim ruchem od razu wzięłam duży łyk napoju, od razu zrobiło się lepiej.
-Nie złą masz minę-Powiedział parskając śmiechem.
-Nie jestem przyzwyczajona-Odparłam, również śmiejąc się w głos.
-Spoko-Rzucił.
-Ale już nie chcę-Powiedziałam kręcąc głową.
-Nie zmuszam-Odparł.
-Mogę wyjść na balkon?-Spytałam.
-Jeszcze się pytasz?-Spytał uśmiechając się.-Pewnie-Dodał.
Ja bez zastanowienia wyszłam od razu na balkon, rozglądając się po
całym miasteczku, które pięknie widniało wieczorem.
Nie wiem dlaczego, ale miałam dziwne uczucie. Jakby ktoś, mnie obserwował
z niedaleka. Chociaż nikogo nie widziałam, ale czułam.
-I jak podoba ci się widok?-Spytał Matt wychodząc, tuż za mną.
-Cudowny-Odparłam uśmiechając się.
-Nie zmarzniesz, wieczory tutaj zawsze są chłodniejsze-Powiedział,
po czym przejechał ręką po moim ramieniu.
-Nie spokojnie-Powiedziałam od razu, przykuwając uwagę zjeżdżającej
ręki chłopaka.
-Dobrze-Odparł, po czym pomału zbliżał się do mnie.
Spojrzałam na chłopaka, który coraz bardziej zbliżał się, lecz od razu
odsunęłam się od niego, wchodząc do środka.
Chłopak najwyraźniej był zdziwiony, ale dla mnie sytuacja była dziwna.
Lubię go, ale nic więcej z tego nie chcę tworzyć.


**




Justin P.O.V




Patrzyłem na ten moment, kiedy on ją dotknął.
Miałem ochotę już tam iść i po prostu go zabić.
We mnie się gotowało, nie mogłem panować nad sobą,
dobrze że chłopaki byli, to jeszcze powstrzymywali mnie, lecz
gdy bym był sam, nie wiem sam co by się stało.
Ale stało by się.
-Nie będziemy, wiecznie tu stać-Powiedział Cody kręcąc
się raz w tą, raz we w tą.
-Będę jak długo trzeba, chcesz to idź-Powiedziałem patrząc,
wciąż na balkon.
-Przyprowadzę auto, bliżej-Powiedział blondyn.
-Dobra masz tu kluczę, od auta-Odparłem, po czym wyciągnąłem
z kieszeni kluczyki.-Trzymaj-Dodałem dając chłopakowi.
-Zaraz wracam-Rzucił krótko, idąc w kierunku auta, który
stał dwie przecznice dalej.
-Na co czekamy?-Spytał Jake.
-Spokojnie-Rzuciłem.
Fakt cała nasza trójka, wyglądała jak zakapturzeni kryminaliści, dobrze
nazwałem ,,Zakapturzeni''
Chłopak wyciągnął z kieszeni zapalniczkę, jak i fajkę i od razu włożył
do buzi, po czym odpalił zaciągając się przy tym.
-Chcesz?-Spytał wypuszczając dym z płuc.
-Jeszcze się pytasz-Odparłem.
-Masz-Powiedział, po chwili wyciągając drugiego papierosa, z kieszeni.
-Dzięki-Rzuciłem cicho, biorąc od szatyna fajkę.
Po chwili włożyłem do ust, papierosa przy tym Jake przybliżył mi zapalniczkę
i odpalił.
Bez zastanowienia, zaciągnąłem się i wypuściłem dym.
-Tego było trzeba-Powiedziałem, z taką lekkością.
-Taa-Rzucił Jake, opierając się o mur.-Przydało by się coś mocniejszego-Dodał,
parskając śmiechem.
-Mam-Odparłem.-W aucie-Dodałem.
-To mi dasz-Powiedział.
-Dam-Rzuciłem, wyrzucając gdzieś peta na bok.
-Nie inaczej-Powiedział.
Po jakiś dosłownie, piętnastu minutach Cody wyszedł z za rogu idąc z kapturem,
nałożonym na siebie.
-Cicho na tym zadupiu-Powiedział blondyn.
-Nie rozruszane, zadupie-Odparł Jake.
-Idziemy do środka?-Spytał Cody, rzucając od razu brwiami w kierunku
drzwi, od klatki schodowej.
-I co zapukamy, jak nigdy nic?-Spytał kpiącym głosem Jake.
-A co masz, lepszy pomysł?-Spytał pytaniem, na pytanie.
-Nie-Rzucił.
-No właśnie-Powiedział blondyn.
-Zamknijcie się-Powiedziałem.-Dobra idziemy-Dodałem, po czym
ruszyłem w kierunku drzwi.
Chłopaki bez zastanowienia, również podążyli za mną.
-Idealnie, dzwonić nie trzeba-Powiedziałem po chwili, od razu
łapiąc za klamkę.
-Ej idzie ten, cały koleś-Szepnął Cody.
Bez zastanowienia szybko schowaliśmy się do prowadzącej piwnicy,
która była tuż przy wejściu.
Po chwili wyjrzeliśmy, z za drzwi od razu wychodząc.
-Idziemy tam, jest teraz sama-Powiedziałem idąc po schodach.-Pamiętasz
pod którym numerem, on mieszka?-Spytałem po chwili, kierując
się do Jake'a
-Tak, pod szesnastką-Powiedział.
-Czyli wyżej-Odparłem po czym poszliśmy pod, wskazany numer.
Nie mogłem się doczekać, kiedy znów ją zobaczę.
Owszem byłem wściekły, o to że uciekła. Ale sam fakt, przez moją
cholerną winę, pozwoliłem na to.
-To tutaj-Westchnąłem.-Szesnastka-Dodałem.
-Pukaj-Powiedział Cody, patrząc.
Po chwili zastanowienia, nie pewnie zapukałem do drzwi.
Po dosłownie kilku sekundach, drzwi uchyliły się, a w nich
stała Victoria.
Sam zobaczyłem, że zadowolona nie była, od razu na nasz widok
sama zbladła.
Od razu dziewczyna, chciała zamknąć drzwi, lecz od razu nie dałem za wygraną.
-Co wy tu robicie?-Spytała nerwowo.-Jak mnie..-Chciała coś dodać, lecz nie
dałem jej do tego dojść.
-Kochanie, przecież nie mogłem dać ci odejść-Odpowiedziałem, od razu
zbliżając się do dziewczyny.
Szatynka odsuwała się, po czym nie zauważyła zbliżając się do kanapy,
stojącej tuż za nią.
-Jak mnie do cholery znaleźliście?!-Wrzasnęła pytając.
-Ma się swoje sposoby-Odparłem.-Widzę, że odpowiada ci chłopak-Dodałem.
-O czym ty mówisz, przestań-Powiedziała, a jej głos dosłownie drżał ze strachu.
Jake spojrzał na dziewczynę, od razu nie krępując się siadł na kanapie.
Tak samo Jak Cody.
-Dlaczego drżysz?-Spytałem spokojnie, co raz to bardziej zbliżając się
do szatynki.
-Idźcie sobie, proszę-Powiedziała błagalnym głosem.
-Chodź ze mną-Powiedziałem.-Wróciły z powrotem do domu,
będzie inaczej-Dodałem.
-Nie idę nigdzie-Powiedziała nerwowo, ocierając się rękoma.
-Tak cię stąd wyciągnę-Powiedziałem.
-Błagam idźcie stąd, proszę-Powiedziała, po czym cofała
się w innym kierunku. W kierunku ściany.
-Nie bez ciebie-Odparłem, kierując się powoli ku dziewczynie.
Ja zbliżałem się coraz bardziej do dziewczyny, gdy ona już przylegała
do ściany.
Zbliżyłem się, już dzieliły nas centymetry. Widać było że się boi, samego
mnie, nie chciałem krzywdy, chciałem tylko ją stąd zabrać.
-Wczoraj było tak idealnie, a dziś już mnie się boisz?-Spytał cicho.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, zamknęła tylko oczy od razu odwracając
głowę w drugą stronę.
-Nie bój się-Szepnąłem, przejeżdżając opuszkiem palców po jej twarzy.
Nie chciałem jej strachu, nie chciałem aby się bała.
Tylko chciałem aby po prostu ze mną poszła, aby oporów nie stawiała.
Po jakiś pięciu minutach, chłopak wrócił do mieszkania, a jego mina dosłownie
zrzedła.
-Co tu się dzieje?-Spytał.
-A witaj ponownie, kolego-Odparłem witając się, przy tym kpiąc.
-Wybacz nam za takie, niespodziewane najście. Ale musi coś odebrać,
co do nas należy-Odparł Cody.
-Wynoście się z mojego domu!-Wrzasnął.-I jej też dajcie spokój-Dodał.
-Nie ośmieszaj się, wychodzę, ale z nią-Powiedziałem, po czym złapałem
dziewczynę za nadgarstki.
-Puść ją!-Syknął po czym, podszedł do mnie.
-Zejdź mi z drogi i odpierdol się, za nim ci nic jeszcze nie zrobiłem!-Syknąłem.
-Zostaw ją, powiedziałem!-Syknął szarpiąc mnie za ręce.
-Chyba coś kurwa powiedziałem!-Krzyknąłem odpychając chłopaka.
Victoria momentalnie wybiegła z mieszkania, od razu znikając z za drzwi.
Od razu rzuciłem się z pięściami na chłopaka, zaczynając go okładać pięściami.
Nie panowałem, sytuacja była napięta. Cody zaczął mnie odciągać, lecz nic to
nie dawało, byłem wściekły. Żaden pieprzony głupek, nie będzie mi rozkazywał.
-Bieber przestań!-Wrzasnął Cody, próbując mnie odciągnąć.
Jake wybiegł za Victorią, po czym również zniknął z pola widzenia.
Widać było, że blondyn próbował się bronić, lecz ja nie patrzałem biłem, po
prostu biłem. Ręce miałem we krwi, a Cody nie mógł mnie odciągnąć.
Po chwili Jake nerwowo, wbiegł z powrotem do mieszkania, po czym
również zaczął odciągać mnie.
-Zostaw go, spadamy!-Wrzasnął Jake, odciągając mnie.
Próbowałem jeszcze się wyrwać, jeszcze dokopać, lecz nerwy opanowały
i odpuściłem.
-Zawsze musisz skończyć, biciem kretynie?-Powiedział Cody podnosząc głos.
-Idziemy jej szukać-Odparł Jake.
Wyszliśmy, przed tym jeszcze spojrzałem złowrogo na chłopaka, po czym
wyszliśmy, z mieszkania, kierując się od razu do wyjścia.
Ręce miałem całe we krwi, byłem cały w nerwach, teraz skupiłem się tylko
na tym, że znów muszę odnaleźć, Victorię.
-Po jaką cholerę go biłeś?!-Syknął Cody pytając.
-Sam widziałeś, zasłużył-Burknąłem.
-Ej chodźcie!-Wrzasnął.
Po chwili od razu podbiegliśmy, do Jake'a.
-Do piwnicy-Powiedział.-Chyba tam jest-Dodał.
Bez zastanowienia, poszedłem pierwszy schodząc po schodach, w dół piwnicy.
Miałem tylko nadzieje, że ona tam będzie.
Światła były pozapalane możliwe, że może jednak..



**



Victoria P.O.V



Siedziałam w jakimś kącie, na końcu piwnicy.
Skuliłam nogi do siebie, po czym rozpłakałam się w głos.
Chciałam pomóc Matowi, lecz nie mogła.
Jak w ogóle Justin mnie znalazł, nie wierzyłam w tą co widziałam.
Nie wiem sama co mam już myśleć, wiem że znów mnie znajdzie,
nie pozwoli odejść, nigdy nie odpuści.
Kocham go, nie potrafię przestać.
Nie miałam już dokąd uciec, wszędzie znajdzie, nawet w najmniejszym
zakamarku.
Co mam robić? Jestem kretynką, boje się nawet własnego cienia,
co się z tym wszystkim dzieje dlaczego? Boże powiedz mi, dlaczego?
Okropnie się z tym wszystkim czuje, ani chwili spokoju, normalnego
życia, którego tak bardzo chciałam.
Nigdy go nie zaznam.
Łzy leciały mi po policzkach, nawet nie miałam siły ich ocierać.
Słyszałam z nie daleka, tylko głos Justina, był blisko, zbliżał się.
Chłopak stanął nie daleko na przeciwko mnie, po czym spojrzałam
na jego ręce, były we krwi, całe we krwi.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej, nie chciałam żadnych kłopotów,
ale jeśli on go zabił?
Nie nie mogę tak myśleć, nie mogę..
Chłopak powoli, zaczął zbliżać się małymi krokami, po czym
klęknął przy mnie, a ja wręcz nie chciałam na niego patrzeć.
Modliłam się, aby to był sen, abym się mogła obudzić.
Lecz nie myliłam się, to się działo.
-Justin...-Szepnęłam, szlochając.
-Shh, kochanie-Szepnął przykładając zakrwawione palce, tuż
przy moich ustach.
-On przeżyje, tylko mnie poniosło-Dodał.



**


 




(CZYTASZ-KOMENTUJESZ)



Witajcie kochani, dosłownie padam. Trzymajcie ode mnie
rozdział. Jak wam się podoba?
Mam nadzieję, że mi wyszedł. Wybaczcie, że taki krótki, ale
jest. Dziękuje że jesteście, no i do nn.

<<Ask>>




8 komentarzy:

  1. Super! Biedna Vic

    OdpowiedzUsuń
  2. <3333 cudowny i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Victoria ... nich Justin się wreszcie ogarnie :/ czekam na następny /@Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  4. GENIALNE!!!!!
    NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NEXXXXTA ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny, zajebisty!! :) Pozdrawiam i już się nie mogę doczekać co dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Blog, Zachęcam Do Czytania !

    OdpowiedzUsuń
  7. awwww ♥ uwielbiam to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń