piątek, 1 maja 2015

Rozdział 39

Victoria P.O.V



Leżałam na łóżku, obrócona na bok. Powieki miałam ledwo uchylone,
gdy oczy same mi się zamknęły, nagle poczułam delikatny, zimny
dotyk, na swoim udzie.
Natychmiast odwróciłam się w drugą stronę, to był Justin.
-Co robisz?-Spytałam od razu znajdując się w pozycji siedzącej.
-Nie mów nic-Powiedział cicho, a na jego twarzy pojawił się
cwany uśmiech.
Chłopak od razu chciał położyć się na mnie, lecz ja od razu wstałam.
-Znów wziąłeś to gówno!?-Spytałam w tym krzycząc.
-Przestań maleńka, chodź do mnie-Odparł od razu łapiąc,
mnie za jedną dłoń.
-Puść!-Syknęłam próbując się wyrwać.
-Nie odmówisz mi-Powiedział, przy czym mocno ścisnął mnie
za nadgarstek.
Poczułam mocny, ból pieczenia.
-Obiecałeś-Powiedziała głośnym głosem.
-To że chce się kochać, nie oznacza to że masz mi odmawiać-Powiedział.
Nie wierzyłam w to, bałam się, znów te cholerne uczucie już raz mnie
to spotkało.
Obiecał, że się zmieni, że nie skrzywdzi mnie, że nie będzie mnie do niczego
zmuszał.
Te pieprzone prochy robią z niego potwora, którego się boję, cholernie
się boję.
-Justin błagam cię-Powiedziała, a raczej błagałam.
-Ty też tego chcesz-Powiedział dziwnym głosem, a raptownie szarpnął
mnie za bluzkę, po czym od razu rzucił mnie na łóżko.
Ten cholerny strach, okropny strach przed nim i jego wzrok.
Nie odezwałam się ani słowa, jedno było pewne że nie mogłam
stawiać oporów, skrzywdził by mnie, z resztą robi to ponownie.
-Zrób to, skoro ci ulży!-Krzyknęłam po chwili, leżąc nieruchomo.
-Zrobię to, bo należysz do mnie-Wyszeptał wprost do mojego ucha,
przy tym zagryzając płatek.
-Jesteś naćpany-Powiedziałam.
-Muszę się trochę wyluzować, oddaj mi to czego oczekuje od ciebie, skarbie-Powiedział,
po czym wsunął jedną rękę pod moją bluzkę.
Nie miałam nawet siły się stawiać, ani nawet się z nim szarpać.
Justin zaczął delikatnie, pod bluzką pieścić moje piersi przez stanik, po czym
od razu drugą rękę również wsunął pod bluzkę.
Chłopak momentalnie zdjął ze mnie bluzkę, wyrzucając ją gdzieś na bok.
-Proszę, przestań-Mówiłam cicho, od razu przy tym cicho szlochając.
-Cichutko kochanie, nie płacz-Odparł głaskając mnie jedną ręką, po
policzku.
Justin po chwili schylił swoją głowę, po czym delikatnie całował
moją szyję zniżając się w dół.
Przymrużyłam tylko oczy, przy tym od razu marszcząc swoją twarz.
Ręce miałam zaciśnięte, nie chciałam tego, wiłam się z myślami, a raczej
modliłam się aby przestał.
W jednej chwili, gdy chłopak zaczął ściągać z siebie koszulkę, wykorzystałam
moment i szybkim ruchem wstałam z łóżka, po czym od razu wybiegłam z pokoju
od razu kierując się do łazienki.
Zamknęłam drzwi na klucz, od razu serce zaczęło mi szybciej bić, a strach mnie
obleciał.
Po jakiś kilku minutach usłyszałam mocne walenie w drzwi, wiedziałam dobrze
że Justin wściekł się.
-Otwórz te pieprzone drzwi!-Krzyknął mocno waląc w drzwi.
-Odejdź!-Wrzasnęłam, po czym od razu zsunęłam się po zimnej ścianie.
- Masz je kurwa, otworzyć!-Syknął, szarpiąc za klamkę.
Nie odzywałam się, wolałam go nie prowokować.
Gdy już znalazłam się na ziemi, wtuliłam swoje nogi do siebie, po czym
zaczęłam tylko cicho szlochać.
Po co tu przyjeżdżałam, obiecał mi że będzie dobrze, a te prochy robią
z nim co chcą.
Chłopak jeszcze jakieś dobre pięć minut walił w drzwi, lecz potem jednak
odpuścił, odszedł.
**
Siedziałam tan dobre dwie godziny, uniosłam głowę do góry, po czym od razu
wstałam z podłogi.
Podeszłam do lustra, spojrzałam w odbicie, odkręciłam wodę od razu
przetarłam ciepła wodą, swoją twarz.
Dlaczego to się wszystko musi dziać? Dlaczego mnie to spotkało?
Za co jestem winna? Czemu nie mogę żyć normalnie?
Do tej pory zadaje sobie te pytania i nie mogę na nie uzyskać odpowiedzi.
Bałam się wyjść, było już po drugiej w nocy. Podeszłam do drzwi, nie
pewnie przekręciłam zamek, po czym uchyliłam drzwi, wyglądnęłam za nie
i od razu wyszłam z łazienki.
Udałam się w kierunku pokoju, gdy weszłam zobaczyłam śpiącego Justina
na łóżku.
Podeszłam nie pewnie, położyłam się obok chłopaka od razu przejechałam
jedną ręką po jego śpiącej twarzy.
Nie wiem czemu nie uciekłam, wiele dziewczyn by to na moim miejscu
zrobiło, lecz ja nie.
Jestem idiotką, nie umiałam go zostawić i nie mogłam.
Położyłam się na bok, lecz zasnąć długo nie mogłam.
Modliłam się tylko, żeby Justin nie obudził się, ale widać było że śpi jak zabity.
Dobrze, że usnął i odpuścił.
**

Justin P.O.V


Obudził mnie mocny, blask słońca, który padał na moja twarz.
Zmarszczyłem czoło, po czym od razu znalazłem się w pozycji
siedzącej.
Rozglądnąłem się dookoła, widziałem że Victorii obok mnie nie było.
Przypomniałem sobie wczorajszą sytuacje, wiedziałem co chciałem
zrobić, pewnie znów jest wściekła na mnie, mogłem się o to założyć.
Wstałem i od razu pokierowałem się w kierunku schodów.
Zszedłem na dół, od razu idąc do dużego pokoju.
Spojrzałem na dziewczynę, która siedziałam na kanapie, ona również
spoglądnęła i od razu odwróciła głowę, w drugą stronę.
Podszedłem do dziewczyny siadając tuż obok niej, złożyłem
ręce, po czym oparłem się głową o nie.
-Wybacz-Szepnąłem.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, ani słowa nie puściła ze swoich ust.
-Czemu nic nie powiesz?-Spytałem unosząc głowę, ku górze.
-A co mam ci powiedzieć?-Odpowiedziała, pytaniem na pytanie.
-Nie chciałem ci zrobić krzywdy-Odparłem, tłumacząc.
-Ty jakoś nigdy nie chcesz, a sprawiasz mi ją ciągle-Powiedziała.
-Nie panuję nad tym-Odparłem.
-Nigdy nie panujesz, coś mi chyba obiecałeś-Powiedziała.
-Tak wiem-Rzuciłem.
-Już drugi raz ci przebaczałam-Odparła.-A ty ciągle swoje-Dodała.
-Ale też oczekuje od ciebie, czegoś czego pragnę-Powiedziałem.
-Ale nie żeby mnie, do tego zmuszać-Powiedziała.
-Zapomnijmy o tym-Odparłem.
-O tym nie da się zapomnieć, a także o innych rzeczach także-Powiedziała.
-Będzie dobrze-Rzuciłem krótko.
-Ciągle to mówisz, a jest tak samo-Odparła.
-Przepraszam-Powiedziałem błagalnym głosem.
Jeszcze nigdy nie błagałem, jeszcze nigdy mi na nikim nie zależało, od razu
jakby taka sytuacja miała miejsce, rzucił bym laskę od razu, lecz nie ją
ona była wyjątkowa.
-Nawet mnie nie przepraszaj-Powiedziała, od razu kręcąc głową.
Dziewczyna po chwili wstała z kanapy i od razu poszła na górę.
Ja natomiast cicho westchnąłem, po czym schowałem głowę w dłoniach.
**
Wstałem z kanapy, od razu kierując się w stronę wyjścia.
wyszedłem na zewnątrz domku, po czym wyciągnąłem z kieszeni zapalniczkę i
fajki.
Odpaliłem fajkę, przy tym mocno się zaciągnąłem.
Po piętnastu minutach, wszedłem do środka od razu bez zastanowienia udałem
się na górę, w stronę pokoju.
Gdy wszedłem od razu mój wzrok przykuła uwagę Victoria, leżąca na łóżku.
Podszedłem do łóżka, usiadłem i od razu położyłem jedną rękę na udzie
dziewczyny.
Szatynka od razu odwróciła się w moim kierunku, przy tym znalazła się
w pozycji siedzącej.
-Chce być sama-Powiedziała.
-Nie gniewaj się-Odparłem.
-Już ci coś powiedziałam-Odparła, po czym od razu położyła
się.
Po chwili poczułem jak mój i'phone wibruje,
Wyciągnąłem go z kieszeni, zobaczyłem na wyświetlacz to
był Cody.
-No-Rzuciłem krótko, odbierając telefon.-Dobra, to przyjeżdżajcie-Odparłem
po chwili, po czym odłożyłem słuchawkę.
-Jake się znalazł-Powiedziałem odkładając i'phona, na szafkę.
-Na prawdę?-Spytała, a na dziewczynie pojawił się uśmiech.
-Tak-Rzuciłem.
-Boże tak się cieszę-Odparła.
-Zaraz tu będą-Odparłem.
Dziewczyna jednym ruchem wstała z łóżka, po czym poszła na dół.
Poszedłem tuż za dziewczyną, kierując się na dół.

**



Victoria P.O.V


Cieszyłam się z tego, że Jake się znalazł, że nic mu nie jest.
Usiadłam na kanapie, cierpliwie czekając na ich przyjazd.
Justin również zszedł za mną, po czym usiadł.
Minęło pół godziny, Cody z Jake'm weszli do domku.
Bez zastanowienia od razu podbiegłam do Jake'a, wtulając
się w chłopaka, nie ominęły mnie łzy, które pojedynczo zaczęły spływać.
-Gdzie ty byłeś?-Spytałam przytulając się do szatyna.
-Tu i tam-Odparł.
Spojrzałam na chłopaka, wyglądał okropnie, był z ćpany, nie unikając
jakiś ran na twarzy.
-Jak ty wyglądasz?-Spytałam martwiącym głosem.
-Wybacz-Odpowiedział zachrypniętym głosem.
-Nie mam żalu do ciebie, Jake-Powiedziałam.
Szatyn po chwili, pokierował się do dużego pokoju, po czym od razu
usiadł na kanapie, tuz obok Justina.
-W porządku?-Spytał Justin kierując się do Jake'a
-Taa-Rzucił.
-Nie wyglądasz najlepiej-Powiedział.
-Bywało gorzej-Odparł.
Usiadłam na fotelu, cały czas patrząc na Jake'a, wyglądał tak okropnie,
miał na sobie zieloną bluzę, która była podarta, nie miałam pojęcia
gdzie był przez te dwa dni.
-Wrócimy do domu, wszystko się ułoży-Powiedziałam, pocieszającym
głosem.
-Ja nie mam domu-Powiedział.
-Nie mów tak-Odparłam.
-Mówię, bo tak jest-Powiedział podnosząc głos.
-Masz przecież mnie, a mama wychowała cię jak prawdziwego syna-Powiedziałam.
-Nie mam rodziny-Powiedział.-Dajcie mi na razie spokój-Dodał, po czym wyszedł
z powrotem, na zewnątrz.
Od razu poszłam za chłopakiem, nie chciałam żeby był sam, wiedziałam dobrze
przez co przechodzi, jaki to musiał być cios, o to że nie jesteśmy prawdziwym rodzeństwem.
-Jake-Powiedziałam, od razu łapiąc chłopaka za ramie.
Chłopak obrócił się od razu, patrząc na mnie.
-Posłuchaj-Powiedziałam po chwili.
-Nie mów mi, że będzie dobrze, bo nie będzie-Powiedział.
-Nie zapewniam ci, tego-Powiedziałam.-Chodź do środka-Dodałam.
-Za chwilę przyjdę-Powiedział z bladym uśmiechem.
Odwzajemniłam uśmiech chłopaka, po czym odwróciłam się i z powrotem
weszłam do środka.
Justin z Cody'm siedzieli na kanapie, od razu gdy weszłam obaj spojrzeli
w moim kierunku.
**
Siedzieliśmy prawie dwie godziny w dużym pokoju, rozmyślałam nad tym
wszystkim, byłam szczęśliwa że Jake'owi nic się nie stało, że żyje.
Choć był trochę poobijany, ale trzymał się cało.
-Słuchajcie ja wracam do domu-Powiedział Cody, wstając z kanapy.
-Okej-Powiedział Justin.
-Chcecie to zostańcie-Odparł blondyn.
-Zostajemy-Powiedział.
Blondyn pożegnał się, po czym od razu wyszedł z domku, razem z nim
poszedł też Justin, który odprowadził chłopaka.
-Jake powinieneś odpocząć-Powiedziałam, kierując się do chłopaka
siedzącego, na kanapie.
-Wezmę prysznic i pójdę się położyć-Powiedział, po czym z ledwością
wstał.
-Przyjdę do ciebie później-Odparłam.
-Dobrze-Rzucił, po czym poszedł na górę.
Justin natomiast wrócił piętnaście minut później, usiadł obok mnie od razu
wtulając się we mnie.
Ja natomiast uległam, chwilę się zastanowiłam, a dosłownie w jednej chwili chciałam
odepchnąć chłopaka, ale nie zrobiłam tego.
Odwzajemniłam gest, mocno przytuliłam chłopaka do siebie.
Justin uchylił głowę, po czym delikatnie musnął moje wargi.
-Wiem, że krzywdzę cię moim zachowaniem, ale próbuję..-Mówił, lecz
nie dałam mu skończyć.
-Nie mów nic, proszę-Szepnęłam, zakrywając dwoma palcami jego usta.
Minęła godzina, chłopak był oparty swoja głową na moim ramieniu.
-Pójdę do Jake'a-Powiedziałam po chwili.
-No okej-Powiedział.
Wstałam od razu kierując się na górę.
Weszłam do pokoju, zobaczyłam Jake'a który był w samych bokserkach bez koszulki,
a blisko żeber, krył się średni plaster.
-Co tam ukrywasz?-Spytałam wchodząc do środka.
-Nic takiego, po prostu zadrapanie-Powiedział od razu odwracając się w moim kierunku.
-Rozumiem-Powiedziałam.
Podeszłam od razu do chłopaka, lekko się uśmiechnęłam po czym od razu
przytuliłam go do siebie.
Szatyn odwzajemnił mój gest, przytulił mnie po czym schował swoją twarz
w mojej szyi.
Poczułam się trochę dziwnie, ogółem nigdy tak się nie obejmowaliśmy, lecz
to było wyjątkowe, a za razem bardzo dziwne.
Od razu nie pewnie odsunęłam się od chłopaka, spojrzałam wprost na jego oczy.
-Muszę ci coś powiedzieć-Westchnął.
-Mów-Powiedziałam.
-Nie kochałem cię, jak własną siostrę-Powiedział z trudnością.
-Nie rozumiem-Odparłam.
-Kochałem cię, a raczej kocham cię inaczej-Powiedział.
-Co?-Spytałam ze zdziwieniem.
-To co słyszysz-Odpowiedział.
-Jake, ja..-Mówiłam, lecz chłopak nie dał mi skończyć.
-Nie kończ, wiem nie do uwierzenia-Powiedział.-Zawsze będziesz
dla mnie najważniejsza i mimo wszystko zawsze będę cię kochał-Dodał.
Nie mogłam uwierzyć w to co mówił, nie wiedziałam o tym przez te wszystkie lata
on nie kochał mnie jak siostry, czuł do mnie coś więcej.
Byłam zdziwiona tym co mówi, na początku myślałam że żartuje, lecz nie,
to wszystko było prawdą.
-Niech zostanie tak jak jest-Powiedział kiwając głową.-Tak wiem miało być inaczej,
lecz nie umiałem tego w sobie ukryć-Dodał.
Nie wiedziałam co powiedzieć, to było wszystko takie pokręcone, nie dopuszczałam
myśli do tego.
-Traktowałam cię zawsze jak brata-Powiedziałem.
-Wiem-Rzucił.-Ja też traktowałem cię jak siostrę, ale moje uczucia
do ciebie były inne-Dodał.
-Muszę wyjść-Powiedziałam po chwili, a raczej w lekkim szoku wyszłam
z pokoju.
Skierowałam się po schodach, od razu idąc na dół, usiadłam na kanapie
obok leżącego Justina.
-Co z nim?-Spytał Justin, od razu znajdując się w pozycji siedzącej.
-Jest okej-Odparłam, ciągle patrząc się w jeden punkt.
-Kochanie, wszystko w porządku?-Spytał.
-Tak, jak najbardziej-Powiedziałam stanowczo.
Lecz w porządku nie było, było cholernie dziwnie, nie wiem jak mam na to
wszystko reagować.
W moim życiu tkwili obaj, Justin i Jake.
-Nie wydaje mi się-Odparł.
-Wydaje-Rzuciłam.
-A co do wczorajszego wieczoru, nie chciałem-Powiedział.
-Justin-Szepnęłam.
-Przepraszam-Odparł, po czym położył swoją dłoń na moim udzie.
-Od dawna wybaczam-Powiedziałam.
-Kocham cię, księżniczko-Szepnął i od razu wpił się w moje usta.
Po chwili chłopak od razu znalazł się nade mną, przy tym zaczął
składać delikatne pocałunki na mojej szyi.
Odwróciłam głowę w drugą stronę i spojrzałam przypadkiem na schody,
a na nich znajdował się Jake, który patrzył i po chwili zniknął, stamtąd.

**


 
 
 
 
 


 





 

 

 



(CZYTASZ-KOMENTUJESZ)


Witajcie, wybaczcie mi za to że musieliście tak długo czekać,
brak czasu. Co do rozdziału, chyba mi nie wyszedł, a jak wam się
podoba? No i oczywiście filmik, który obiecałam, mam nadzieje, że
wam się spodobał.
Do nn całuję.





8 komentarzy:

  1. Jejuuuuuu !!! <3
    Kocham cie dziewczyno !! <3 Cudowny rozdział ! <3
    Czekam na nastepny! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany! nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, jestem w szoku.
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale jaja... nie wierzę że Jake się w niej zakochał!!! jak Justin się o tym dowie to go normalnie zabije... świetny rozdział /

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja cie w pape! To są chyba jakieś jaja. Ja na jej miejscu dawno uciekła tam gdzie mnie nikt nie znajdzie. Strasznie jej współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do głowy by mi nie przyszło, że tak to się potoczy :) a tutaj taka niespodzianka xD cóż tu dużo mówić; GENIALNE ^.^

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejciu mega część :) pisz szybko następną, a co do filmiku to świetny.
    To opowiadanie coraz bardziej mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno jesteś wspaniała, czekam niecierpliwie na dalsze losy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. super filmik !

    OdpowiedzUsuń