niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 42

Victoria P.O.V



Moja mina była bezcenna, uchyliłam lekko usta, a oczy
wytrzeszczyłam, jakby zaraz miały mi wypłynąć.
-Jake..-Szepnęłam,od razu cofając się do tyłu.
-Shh, nic nie mów-Wyszeptał zatykając mi jednym palcem,
moje usta.
-Odejdź-Powiedziałam, w lekkim szoku.
-Przed chwilą, najwyraźniej cię to podnieciło-Powiedział, przy czym
przejechał opuszkami palców, po moim policzku.
Chłopak w jednej chwili, był tak blisko, gdzie nasze czubki nosów
stykały się ze sobą.
Trzymałam obiema rękoma poręczy, odwróciłam głowę na bok unikając
jego spojrzenia.
To się nie dzieje naprawdę, chciałam jak najszybciej stamtąd iść, lecz
Jake mi to uniemożliwił, był tak blisko, a jego ciepły oddech czułam
na szyi.
Chłopak w jednej chwili, złapał mój podbródek gdzie odwrócił
moją głowę, tak abym patrzyła wprost w jego oczy.
-Nie rób tego-Powiedziałam cichym głosem, a w ręcz strachliwym.
-Nic złego, nie robię-Odparł, po czym spojrzał raz w moje oczy, raz na moje
usta, przygryzając przy tym dolną wargę, musnął, delikatnie moje wargi.
To było dla mnie szokiem, zrobił to już po raz drugi, nie wiem jak, nie wiem
dlaczego, odwzajemniłam.
Nie chciałam do tego dopuścić, ale zrobiłam..
Jake w jednej chwili oderwał się od ust, po czym od razu objął moją twarz
swoimi dłońmi.
-Podoba mi się to-Powiedział, po czym na jego twarzy widniał cwany uśmiech.
Szatyn odsunął się ode mnie, od razu znajdując się w normalnej, stojącej pozycji.
Nie spodziewanie na balkon, wszedł Justin.
Jeszcze chwila, gdyby zobaczył całą tą sytuacje, rozpętało by się piekło.
-Szukałem cię-Powiedział chłopak, kierując się do mnie.-Czemu sterczycie
na balkonie?-Dodał, oczekując odpowiedzi.
-A tak jakoś-Odparł Jake, lekko uśmiechając się.-Idę do środka-Dodał, po czym
wszedł z powrotem do domku.
Ja byłam kompletnie zmieszana, a raczej byłam w kompletnym szoku.
-Coś się stało?-Spytał Justin.
-Nie, w porządku-Odpowiedziałam, od razu również wchodząc do środka.
Szybkim krokiem, udałam się do pokoju i od razu za sobą zamknęłam drzwi.
Tuż za mną szedł Justin, otworzył drzwi, przy tym widać, jego mina była
zmarszczona.
-Wpadłaś do pokoju jak burza, widzę że coś nie tak-Powiedział.
-Wydaję ci się, Justin-Odparłam siadając na łóżko.
-Wiesz, że mnie nie okłamiesz-Odparł podchodząc.
-Jest okej, na prawdę-Powiedziałam, przekonującym głosem.
-Dobrze, kochanie-Odparł uśmiechając się.
-Wiesz chyba wrócę do domu-Powiedziałam po chwili.
-Dlaczego?-Spytał.
-Nie chcę, żeby się rodzice martwili-Odpowiedziałam, bawiąc się swoimi rękoma.
-Zostań jeszcze kilka dni-Powiedział, po czym usiadł obok mnie.
-I tak będę musiała wracać-Odparłam.
-Wrócisz, na pewno-Powiedział, przy tym przeczesał kosmyk, moich włosów na bok.
Przed chwilą Jake, teraz Justin, obaj potrafili doprowadzać, a raczej rodzić słabość.
To jest chore, ja jestem nienormalna, powinnam mocno puknąć się w moje, głupie
czoło.
Sama nie panowałam nad tym, kocham Justina, nie może się dowiedzieć o tym, co
się właściwie dzieje.
-Wiesz, nigdy nie dam ci odejść-Szepnął, tuż do mojego ucha.-Kocham cię-Dodał,
po czym od razu musnął mój policzek, kierując się również do ust.
Co ja właściwie robię? Czemu to robię?
Nie wiem, to jest okropnie, silniejsze ode mnie, nie radze sobie z tym kompletnie.
Pomyśleć, jaką kretynką jestem.
Mam na myśli, sytuację dzisiejszą z Jake'm.
-Chyba się już położę-Powiedziałam po chwili.
-Dobrze, później przyjdę do ciebie-Odparł.
Ja natomiast kiwnęłam głową, po czym wstałam podchodząc do małej komody.
Chłopak uśmiechnął się w moim kierunku, przy czym wyszedł z pokoju.
Wyciągnęłam z pierwszej szuflady moja granatową bieliznę którą potem położyłam na łóżku, bez zastanowienia poszłam w kierunku łazienki.
Weszłam do środka, gdzie od razy rozebrałam się do naga, przy tym od razu weszłam
pod prysznic.
Odkręciłam ciepłą wodę, przy czym ona zaczęła po mnie spływać.
Po kilkunastu minutach, wyszłam z pod prysznica, owinęłam się ręcznikiem
w koło i wyszłam.
Udałam się z powrotem do pokoju, od razu podeszłam do łóżka biorąc, koronkowy,
granatowy stanik.
Nie spodziewałam się, że do pokoju mógłby zawitać Jake, a jednak wszedł, właśnie
w ten nie odpowiedni, dla mnie moment.
Od razu speszyłam się, próbując zakryć się czymkolwiek, chodź i byłam w ręczniku.
-Pukać nie umiesz?!-Spytałam, przy tym mój głos podniósł się.
-Wybacz-Powiedział, jak gdyby nigdy, nic się nie stało.
-Idź stąd!-Syknęłam.
-Dlaczego, lubię patrzeć na ciebie-Powiedział.
-Nie wygłupiaj się, idź!-Syknęłam raz jeszcze.
Chciałam się jak najszybciej pozbyć Jake'a, lecz było za późno, mogłam się
spodziewać, że Justin również znajdzie się w pokoju, tak też było.
-Co ty tu robisz?-Spytał ze zdziwieniem, Justin.
-Podziwiam widoki-Powiedział przy tym szyderczo się uśmiechając.
-Zazdrościsz?-Spytał Justin.
-Bardzo-Odpowiedział, cały czas patrząc na mnie.
-Obaj wyjdźcie-Powiedziałam, od razu wchodząc i zakrywając się kołdrą.
Obaj wybuchli, śmiechem na co mi wcale do śmiechu nie było.
-Spoko, przecież możesz normalnie się przebrać, kochanie-Odparł Justin,
uśmiechając się.-A z resztą, nie raz nago cię widziałem-Dodał.
-Wyjdźcie!-Wrzasnęłam, przy czym rzuciłam poduszką w ich stronę.
-Dobra chodź, przy tobie na pewno nie ubierze się-Powiedział.
-Skąd wiesz?-Spytał.-Może jednak?-Dodał, po czym obaj wyszli z pokoju.
**
Przebrałam się w moją granatową bieliznę, gdzie nałożyłam na łożyłam,
na siebie bluzkę, do spania.
Weszłam pod kołdrę, nakrywając ją na siebie, przy czym od razu ułożyłam się
na prawy bok.
Po dziesięciu minutach, do pokoju s z powrotem wszedł Justin.
Chłopak, bez zastanowienia ściągnął z siebie koszulkę i także spodnie, po
czym wszedł pod kołdrę, nie minęła sekunda jak wtulił się we mnie.
-Żartowaliśmy tylko-Powiedział, mocno obejmując mnie.
-Jasne-Burknęłam.
-Oj przestań, nie jest twoim bratem, ma prawo patrzeć-Odparł, podnosząc się
i wzruszył od razu ramionami.
-Co ty mówisz?!-Spytałam donośnym głosem.-Może?-Dodałam ponownie, bo nie mogłam uwierzyć
w to co mówi.
-Źle mnie zrozumiałaś-Odpowiedział.-Przecież należysz tylko do mnie, a nie będę się dzielił
tobą-Dodał.
-Nie chcę już rozmawiać, idę spać-Powiedziałam, po czym odwróciłam się plecami
do chłopaka.

**



Justin P.O.V




Obudziłem się dość szybko, przeciągnąłem się przy tym jeszcze ziewając,
podniosłem się z łóżka, od razu mój wzrok przykuła uwagę śpiąca dziewczyna.
Nie chciałem jej budzić, więc wziąłem swoje rzeczy i wyszedłem z pokoju.
Udałem się do łazienki, jak robiłem to co rano.
**
Po dwudziestu minutach wyszedłem z łazienki i udałem się na dół.
Od razu pokierowałem się do kuchni, prosto do lodówki.
Otworzyłem lodówkę, wyciągnąłem pomarańczowy sok, gdzie
zrobiłem duży łyk.
Do kuchni wszedł Cody, gdzie od razu zabrał z moich rąk sok i zrobił
to samo co ja.
-Ej-Powiedziałem z grymasem.
-Co?-Spytał.-Dzięki-Dodał uśmiechając się.
Ja natomiast tylko pokręciłem głową, gdzie od razu usiadłem na krześle
przy stole.
Jake również, po chwili znalazł się na dole, przy czym też usiadł opierając
się rękoma o blat, stołu.
-Kończy się już towar, Justin-Powiedział Cody.
-Wiem, muszę pojechać dziś do Mike'a-Powiedziałem.
-Spoko ja pojadę-Odparł Cody.
-Dzięki-Rzuciłem, klepiąc go po ramieniu.
-Jake?-Powiedział Cody kierując się do szatyna.
-Hm?-Mruknął.
-Chciałbyś się dziś zabawić?-Spytał pytaniem, na pytanie.
-Co masz na myśli-Odpowiedział, a także zapytał.
-Nie daleko jest, klub pełno dziwek, a tobie się to przyda-Powiedział
Uśmiechając się szyderczo.
-Czy ja wiem-Odparł również śmiejąc się.
-Justin co ty na to?-Spytał kierując się tym razem do mnie.
-Przykro mi, ja mam kogo pieprzyć-Odparłem.-Ale towar mi nie zaszkodzi-Dodałem,
parskając śmiechem.
-To na pewno-Odparł.
-To kiedy się podzielisz?-Spytał Jake.
-Czym?-Spytałem, nie wiedząc z początku o co chodzi.
-No jak to jest, z nią?-Spytał ponownie.
-Widzę, że chciałbyś spróbować-Odparłem.
Szatyn tylko wzruszył ramionami, po czym uśmiechnął się.
-Zapomnij, urwałbym ci jaja-Odpowiedziałem.
Może i nie są prawdziwym rodzeństwem, ale gdyby doszło do czegoś takiego,
zabił bym go, żarty żartami, lecz bez przesady.
**
Godzinę później.
Siedzieliśmy, z chłopakami na sofie oglądając coś w telewizji.
Po chwili na dół zeszła Victoria, od razu przykuła moją uwagę, z resztą
zawsze to robiła, pod innym względem także.
Przygryzłem dolną wargę, na sam jej widok, tego seksownego ciała robiło
mi się gorąco, ale uwielbiałem te uczucie.
Dziewczyna usiadła na przeciw całej, naszej, trójki.
Od razu spojrzałem w jej niewielki, lecz widoczny dekolt.
Znów mógłbym zerżnąć ją, co uwielbiałem robić to właśnie z nią, a ona
w tych sprawach, była zajebista.
Cieszyłem się, że należała tylko do mnie.
-Dobra, jadę teraz, bo potem będę trochę zajęty-Powiedział Cody wstając
i odchodząc od sofy.-Nara-Rzucił po czym udał się do wyjścia.
-Co mi się tak przyglądasz?-Spytała szatynka, opierając się o fotel.
-Uwielbiam, się patrzeć-Odpowiedziałem puszczając w stronę dziewczyny oczko.
-Świetnie-Powiedziała przewracając oczami.
Dziewczyna wstała, gdzie ja od razu spojrzałem na jej, zgrabny, seksowny tyłeczek.
Bez zastanowienia, poszedłem za dziewczyną w stronę kuchni, gdzie tylko
patrzyłem się.
-Justin przestań, się tak na mnie lampić-Powiedziała pesząc się.
-Jesteś taka seksowna-Powiedziałem opierając się o lodówkę, nie spuszczając
wzroku.
-Przestań-Odparła odwracając w drugą stronę głowę.
Wiedziałem, że się zarumieniła, ale lubiłem to, wiedziałem jak jej podejść.
-Nie przestane, uwielbiam cię podniecać-Odparłem, po czym od razu
złapałem dziewczynę za pośladki.
-Uspokój się-Odparła podnosząc głos, od razu jej dłonie znalazły się na moim torsie.
-Pocałuj mnie-Powiedziałem, przygryzając dolną wargę.
Dziewczyna przez chwile zastanowiła się, po czym złożyła mi pojedynczy
pocałunek.
-Mmm-Mruknąłem, przy czym ścisnąłem jej, jędrne pośladki w obcisłych spodenkach,
na to dziewczyna od razu podskoczyła.
-Przestań już!-Pisnęła, po czym oderwała się ode mnie.
-Muszę pojechać na chwilę-Powiedziałem po chwili.
-Dokąd?-Spytała.
-Do domu, wrócę za niedługo-Powiedziałem.-Na razie kochanie-Dodałem.


**


Victoria P.O.V



Justin wyszedł po chwili z kuchni i udał się do wyjścia.
Znów zostałam sama, razem z Jake'm, tego się mogłam spodziewać.
Poszłam niepewnie do salonu, usiadłam na końcu kanapy byłam
strasznie spięta, sama nie wiedziałam dlaczego się tak bałam.
-Co jesteś taka spięta?-Spytał.
-Wydaje ci się-Odpowiedziałam unikając wzroku Jake'a.
-Ona ma racje, jesteś seksowna-Powiedział.
-Jake przestań-Powiedziałam w tym podnosząc swój znerwicowany, głos.
-Daj spokój, lubisz jak ci się tak mówi-Powiedział uśmiechając się.
-To nie jest śmieszne-Odparłam.
-Mówię to, bo zazdroszczę mu, że cię ma-Powiedział co raz bardziej przybliżając
się do mnie.
-Oboje, jesteście ostatnio okropni-Powiedziałam.
-Przesadzasz-Odparł i co nie zauważając, znalazł się tuz obok mnie.
-Sam nie lubię, jak on cię dotyka, jak cię całuje, jak się z nim pieprzysz-Powiedział,
a ja dosłownie nie mogłam uwierzyć w to, co on mówi.
-Jake, przestań..-Mówiłam lecz nie dał mi skończyć.
-Nie przerywaj. Skoro całujesz go, mnie też możesz-Powiedział, po czym
od razu złapał mnie za jedną rękę.
-Puść!-Syknęłam, próbując się wyrwać.
-Mogłabyś również, pieprzyć się ze mną jak i z nim-Powiedział, a na jego twarzy
widniał szyderczy uśmiech.
-Co ty wyprawiasz!?-Wrzasnęłam.
-Przestań, wiem że kochasz nas obojga-Wymruczał, przy czym od razu
nie wiem jak, widniał nade mną.
-Złaź!-Syknęłam, próbując się szarpać.
-O tak lubisz to-Powiedział, nachylając się nade mną.
-Przestań!-Krzyknęłam.
Chłopak nie słuchał, delikatnie musnął moje usta, na co ja nie miałam zamiaru
odwzajemniać tego, lecz złamałam się, odwzajemniłam to..
Szatyn jedną rękę położył, na mój dekolt, gdzie ścisnął mocno moją pierś.
Jake co raz bardzie mocno dyszał, gdzie ja sama byłam w jakimś obłędzie,
nienawidzę siebie.
-Jake, proszę, ja nie chcę-Powiedziałam, mocno oddychając, a serce myślałam, że
zaraz mi wyskoczy.
-Chcesz tego, ja też-Wydyszał, po czym zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
-Nie..-Szepnęłam.
To się nie dzieje naprawdę, boże co ja robię.
Czuję się jak, jak jakaś dziwka, to jest chore.
Chłopak ściągnął z siebie koszulkę, wyrzucił ja gdzieś na bok, po czym od razu
zabrał się do mojej bokserki.
Nie stawiałam oporów, pozwoliłam mu na to, pozwoliłam aby mnie dotykał, aby
całował, aby robił to co chciał.
Szatyn rozpiął mój rozporek od spodenek, gdzie od razu delikatnie wsunął rękę
Ja natomiast, tylko zamknęłam oczy gdzie poczułam, jak delikatnie
pocierał, moja kobiecość.



**








(CZYTASZ-KOMENTUJESZ)


Witajcie kochani, mamy kolejny rozdział, ja was lubię rozpieszczać
I jak wam się rozdział podoba? Dużo się dzieje.
Jeśli macie do mnie jakieś pytania, to na aska zapraszam.
Więc do nn, kocham was i całuję.

<<ASK>>





11 komentarzy:

  1. Jeeeny kochana w takim momencie :'( ja chce dalszy ciąg... !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaaaaa. Akurat w tym momencie xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam te opowiadanie i za każdym razem nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Mało jest tak dobrych i wciągających opowiadań.
    Powodzenia w dalszym tworzeniu..;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow ale akcja ... nie chcę nawet myśleć co będzie jak Justin się o tym dowie ....

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział... nie mogę się już doczekać kolejnego!! :))
    Pozdrawiam i życzę weny ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu ?!!! Dziewczyno czemu przerwałaś ja sie pytam w takim momencie ?!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow naprawde.
    Dlaczego w takim momencie ?
    Oby tylko Jusin teraz nie przyszedł.
    Już nie moge doczekać się nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. O fuck! Co ta kobieta wyprawia. Sorry, ale ja nie mogłabym spać z chłopakiem którego jeszcze kilka dni wcześniej uważała za brata. To obleśne. Boski rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nowy??!! bo już nie mogę się doczekać! czemu w takim momencie????

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział!!
    Nie wiem jak wytrzymam do następnego rozdziału?!
    pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia w dalszym tworzeniu genialnych rozdziałów! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana świetne opowiadanie, super ciekawa i oryginalna fabuła, ciekawi bohaterowie i bardzo podoba mi się Twój styl pisania... oby tak dalej i do następnego!!!

    OdpowiedzUsuń