Victoria P.O.V
Zastanawiałam się przez chwilę co ja robię, ja po prostu
nie mogę.
-Jake, zejdź-Powiedziałam, odrywając się od chłopaka.
-No przestań-Odparł.
-Proszę cię-Powiedziałam.
-Okej, zaczekam. Nie będę cię zmuszać-Powiedział, po czym
zszedł ze mnie i napięcie, wyszedł z pokoju.
Ja natomiast usiadłam na łóżku, chowając przy tym głowę w
swoich dłoniach.
Boże, to jest silniejsze ode mnie, ja nie potrafię inaczej, nie
umiem się uwolnić, a co najlepsze, nie umiem sobie sama, ze sobą
poradzić.
Nie pewnie wyszłam z pokoju, udając się na dół,
wyszłam od razu, na zewnątrz i usiadłam na schodach, przed domkiem.
Siedziałam na schodach jakieś pół godziny, nie później Justin wrócił i
wysiadł z samochodu.
-Dlaczego tutaj, siedzisz?-Spytał, idąc w moim kierunku.
-Po prostu siedzę-Odparłam.
-Wiesz, że mnie nie okłamiesz-Powiedział, unosząc mój podbródek, ku
górze.
-Nie kłamie-Powiedziałam, spoglądając w jego oczy.
-Ja myślę-Odparł.-Chodź do środka-Dodał, po czym podał mi rękę.
Bez zastanowienia, podałam dłoń chłopakowi.
Weszłam do środka, udając się do salonu, na kanapę.
Usiadłam na niej i siedziałam bez słowa.
Justin poszedł jeszcze na chwilę, do kuchni, po czym wrócił, siadając
obok mnie.
**
Godzinę później.
Siedziałam oparta głową, o ramie Justina.
Nie minęło pięć minut, jak Jake zszedł z góry.
-Wychodzę-Odparł szatyn, ubierając na siebie czarną, zapinaną bluzę.
-Idziesz gdzieś?-Spytał Justin.
-Taa-Rzucił, patrzą głęboko w moje oczy.
Po chwili, chłopak spuścił swój wzrok i wyszedł.
Justin popatrzył na mnie z dziwnym spojrzeniem, na co ja od razu
spuściłam głowę.
-Wiesz?-Spytał.
-Hmm?-Mruknęła oczekując.
-On dziwnie się zachowuje-Powiedział.
-Nie zauważyłam-Odparłam.
-Nie da się, nie zauważyć-Odparł.
-Może to przejściowe-Powiedziałam.
-Jasne-Rzucił, kręcąc głową.
Próbowałam jakoś, wytłumaczyć Jake, dlaczego tak dziwne się zachowuję.
Przecież nie powiem mu, prawdy.
-Pójdę się przejść-Powiedziałam wstając.
-Ale?-Spytał.
-Nie ucieknę-Odparłam.
-Mam do ciebie zaufanie,Victoria-Powiedział.
Spojrzałam na chłopaka, po czym od razu wyszłam na zewnątrz i idąc w kierunku,
lasu.
Szłam przed siebie, dobrą godzinę nie zatrzymując się, ani na chwilę.
**
Justin P.O.V
Patrzyłem przez okno, w jeden punkt, tak pięć minut patrzyłem, nie ruchomo.
Po chwili, odwróciłem się niepewnie, w stronę komody.
Wiedziałem co tam jest, prochy, których mi brakowało.
Westchnąłem pod nosem i napięcie, podszedłem do komody.
Otworzyłem drugą szufladę, wyciągając z niej folię, z białym proszkiem.
Wziąłem kilka ze sobą, po czym usiadłem na kanapie i rozsypałem
na stół proszek.
Minęło pięć minut, znów to zrobię, ale to moje życie.
Choć wiele się zmieniło, nie mogę żyć bez Victorii, jak i bez tego.
Myśląc przez chwilę, zastanowiłem się, lecz nic mnie nie powstrzymało,
nachyliłem się i wciągnąłem pierwszą kreskę.
Te cholerne, ale wspaniałe uczucie, zawsze przy tym odpływam.
**
Wystarczająco dziś dużo, wciągnąłem.
Siedziałem na kanapie, przez dwie godziny, szumiało mi w głowie, lecz
zawsze opanowywałem się i nie dałem tego, po sobie poznać.
Zauważyłem, jak Victoria wróciła już ze spaceru.
Spojrzałem na szatynkę i od razu przygryzłem dolną wargę.
Dziewczyna spojrzała na mnie, wiedziałem że poznała po moich oczach,
że ćpałem, ona zawsze poznawała to po mnie.
-Justin, ty..-Mówiła, lecz nie skończyła.
-Nic takiego-Powiedziałem, przy tym cwano się uśmiechając.
-Ćpałeś-Powiedziała nerwowo.
-Minimalnie-Powiedziałem, podchodząc do dziewczyny.
-Idź się połóż-Odparła, cofając się do tyłu.
-Nie chcę spać-Powiedziałem, co raz to bardziej zbliżając się do szatynki.
-Justin-Powiedziała, przy czym nie miała gdzie już się cofać, oparła się
o stół stojący w kuchni.
-Chodź-Powiedział.
Justin zbliżył się, stykając się swoim czołem o moje.
-No chodź ze mną-Wyszeptał, przy czym złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
**
Weszłam razem z Justinem do pokoju, gdzie chłopak od razu lekko popchnął
mnie na łóżko.
-To złe co robisz-Powiedziałam.
Nie chciałam się mu przeciwstawiać, bo wiedziałam co może z tego wyniknąć,
mógłby znów zrobić, coś głupiego.
-Przestań-Odparł, przy tym ściągając z siebie bluzkę.
Justin od razu, bez zastanowienia znalazł się nade mną, po czym zaczął całować
mnie po szyi.
Ja dosłownie ulegałam, nawet jak był naćpany, on potrafił do tego doprowadzić,
że po prostu ulegałam.
-Nie pierwszy raz, kochanie-Szepnął.
Chłopak, wsunął ręce pod moją bluzkę, gdzie momentalnie szybkim ruchem
ją ściągnął ze mnie.
Nie zastanawiając się zabrał się, do moich krótkich spodenek, gdzie również
je ściągnął.
Po chwili, zdjął z siebie swoje spodnie i zaczął składać pojedyncze, pocałunki
na moim brzuchu, zniżając się ku dołu.
Justin bez zastanowienia, ściągnął dolną część, mojej bielizny, gdzie swoimi
ustami zbliżył się do mojej kobiecości.
Poczułam to, uległam.
Mój oddech, stawał się coraz bardziej cięższy, a serce waliło mi jak opętane.
Chłopak ściągnął z siebie swoje bokserki, gdzie przez chwile widniał
nade mną, spojrzał i delikatnie musnął moje usta, po czym wsunął
swój język, po chwili nie zastanawiając się wszedł we mnie i zaczął
poruszać biodrami, delikatnie.
Wiłam się i co raz bardziej, wydawałam z siebie głośne jęki.
Co raz bardziej przyśpieszał, na co ja wbijałam swoje paznokcie w
jego plecy.
Owinęłam swoje nogi, wokół jego bioder, dając mu do zrozumienia, że
chcę tego.
**
Leżałam na boku, przytulona do Justina.
Głaskałam jego głowę, a on tylko patrzał mi w oczy i lekko się uśmiechał.
-Jesteś moim światem-Szepnął, patrząc.-Bardzo cię kocham i nie oddałbym
cię nikomu-Dodał.
Ja natomiast tylko uśmiechnęłam się, lecz nie podobało mi się to że nie
umiał, odpuścić sobie tych prochów, zamartwiałam się tym.
Znów uległam mu, tak samo jak Jake'owi.
-Obiecaj mi coś-Powiedział.
-Co?-Spytałam.
-Że będziesz już, ze mną zawszę i nie zostawisz mnie-Powiedział.
Nic nie odpowiedziałam, choć długo zastanawiałam się nad tym.
Bardzo go kochałam, nie umiałam się od niego uwolnić, nie chciałam,
lecz musiałam.
-Ty mi obiecaj, że nigdy już tego nie weźmiesz-Powiedziałam.
-Victoria-Powiedział.
-Justin, proszę cię, to cię niszczy-Odparłam.
-Nie mogę-Odparł.
-Możesz, ale nie chcesz-Powiedziałam, wstając z łóżka.
Wyszłam z pokoju, wprost udałam się do łazienki.
**
Justin P.O.V
Ubrałem na siebie bokserki, jak i również część swoich ubrań.
Nie mogłem jej tego obiecać, nie umiałem tego odstawić,
jak wiecie, to jest moim życiem, ale jeśli miałbym wybierać,
wybrałbym Victorię.
Wyszedłem z pokoju, udając się na dół, usiadłem na kanapę, jeszcze
puste woreczki po, kokainie leżały na stole.
**
Nadchodził wieczór, wyszedłem na zewnątrz domku, odpaliłem
fajkę, przy tym mocno się zaciągając.
Mój wzrok przykuł uwagę, Jake który szedł w moją stronę.
-Długo cię nie było-Powiedziałem.
-Nie musisz się interesować, gdzie byłem-Powiedział.
-Co się z tobą ostatnio, dzieje?-Spytałem.
-Nic-rzucił.
-Właśnie widać-Powiedziałem.
-Może się, kiedyś przekonasz-Odparł.
-Co masz na myśli?-Spytałem, odwracając się.
-Nie nic-Powiedział, po czym wszedł do środka.
Domyślam się, że właśnie chodzi o Victorię, znam go, wiem kiedy
łże, a kiedy nie.
**
(CZYTASZ-KOMENTUJESZ)
Witajcie kochani, uwielbiam rozpieszczać was.
Jak wam się rozdział podoba, wiem trochę krótki,
ale mam teraz trochę nauki.
Mam nadzieje, że wam się podoba.
Dużymi krokami, zbliżamy się do końca i przypominam o
nowym blogu, który będę wkrótce pisać.
Do nn.
http://www-love-is-gangsters-for-you.blogspot.com/
cudo! cudo! cudo!! <3
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3 Czekan na nastepny <3
Niesamowite!!
OdpowiedzUsuńnexxxxt
OdpowiedzUsuńBoskieeeee <3
OdpowiedzUsuńWybaczcie ale Victorie mam ochotę teraz rozszerzać. Co ona wyprawia? Rewelacyjny rozdział
OdpowiedzUsuń